"Wiesz, związek dwojga  ludzi jest wysiłkiem, pracą, antyhedonizmem, któremu bardzo rzadko dzisiaj ludzie chcą sprostać. Poza tym, dużo trudniej jest dzisiaj nawzajem się pokochać. Żyjemy w świecie bardzo wyżyłowanych wymagań, na które nakładają się jeszcze seksualno-emocjonalne fantazje o mocno popkulturowym rodowodzie - mam nieśmiałe podejrzenia, że jesteśmy wszyscy okrutnie poprzestawiani przez kulturę masową. Gdy studiowałem amerykanistykę, pani profesor od filmu amerykańskiego opowiedziała nam pewną statystyczną anegdotę - na północy Kanady, gdzie jest większość populacji to Indianie, żyjący w oddalonych od siebie po parę tysięcy kilometrów dziurach, w latach osiemdziesiątych wzrosła o kilkaset procent ilość samobójstw u młodych mężczyzn. Powód był prosty - pobudowali im kina, które puszczały amerykańskie filmy. Ci biedni Indianie, żyjący w kanadyjskiej tajdze, zobaczyli po raz pierwszy w życiu, że gdzieś tam jest inne życie, polegające na codziennym odwiedzaniu kalifornijskich plaż i spółkowaniu z modelkami. W pewnym sensie wszyscy jesteśmy dzisiaj tymi Indianami. Mamy za dużo tropów, wzorców, ideałów, wyobrażeń. Nasi rodzice, którzy często brali ślub po to, aby był spokój i przydział na mieszkanie, w pewnym sensie mieli łatwiej."

–Jakub Żulczyk